poniedziałek, 13 lipca 2009

Za każdym razem, gdy staję na brzegu nad oceanem myślę sobie, jak to jest mieć dostęp do tego praktycznie w każdej chwili. Na plaży było dziś trochę chłodno ze względu na zimny wiatr, ale i tak niezwykle miło było leżeć sobie pod ręcznikiem i słuchać nieskończonego szumu fal.



W drodze powrotnej, gdy przejeżdżaliśmy obok jakiegoś festynu w Caparice, zobaczyłam budkę z napisem "Farturas" i zapytałam, co to takiego. Mario stwierdził, że jeśli nie wiem jeszcze, co to jest, to muszę się natychmiast dowiedzieć. Nie mam pojęcia, co to właściwie było, wyglądało jak ciasto francuskie w cukrze, ale smakowało sto razy lepiej, niż może się wydawać. Z pastelariami na każdym kroku i tymi wszystkimi ciastkami, zastanawiam się, czemu każdy Portugalczyk nie waży jeszcze 100kg!

A w ogóle to czułam się jak w amerykańskiej komedii romantycznej spacerując pod wieczór wśród karuzel z farturą w łapie i denną muzyką w tle. ;-)

2 komentarze: