sobota, 4 lipca 2009

Niedawno ktoś zrobił porządek w kuchni i mym oczom ukazała się deska do krojenia. Jeden problem związany z gotowaniem z głowy. Pozostaje cała reszta, czyli głównie to, że gotować nie umiem. Ale może w końcu będę miała okazję się nauczyć. ;-)

Mama czasem prosi mnie, żebym jej coś przetłumaczyła, co jest oczywiście normalne. Ale dzisiaj zawołała mnie do... kosza na śmieci, który był podzielony na cztery małe ćwiartki i przy każdej był inny napis (np. "szkło" i "papier"). To było słodkie!

Dzisiaj wybrałyśmy się do Oriente, czyli tej najnowocześniejszej Lizbony, tuż nad rzeką. Po krótkim spacerze postanowiłyśmy wydać te 20 € i wejść do oceanarium, jednego z największych w Europie. Jak się potem okazało, to, co zobaczyłyśmy w środku było warte swej ceny!



Ogromny obiekt, z wielkim zbiornikiem na samym środku i kilkunastoma wokół, z przeróżnymi gatunkami roślin i zwierząt. Niesamowicie było spacerować sobie przy ogroooomnej szybie i obserwować zarówno te kilkucentymetrowe, jak i kilkumetrowe ryby. Poza tym można było znaleźć tam wiele wystaw, ciekawostek i szczegółowych opisów. Gdyby nie było tam tak chłodno od klimatyzacji, pewnie nigdy byśmy stamtąd nie wyszły. ;-)

Na lanche poszłyśmy do znanej mi knajpki "Peter", gdzie zjadłyśmy całkiem niezłe tosty, a później wróciłyśmy do centrum starego miasta, by złapać tramwaj nr 28 na Graça. Dotarłyśmy do punktu widokowego, położonego nieco niżej niż ten, na którym byłam ze Staffanem, ale i tak widok był świetny:



Na kolację wybrałyśmy się do tej knajpy, która już dwa razy była zamknięta, ale za drugim jakiś gość powiedział mi, że otwierają od 19:00, więc tym razem przyszłyśmy o dobrej porze. Dorwałam się do tego, o czym marzyłam już od dawna, czyli przystawek w postaci sera Montiqueijo, czarnych oliwek i chleba z pieprzem. No i przez to nie byłam w stanie zjeść dania głównego!

2 komentarze:

  1. razem z Tobą jestem w tej podróży :)) zwłaszcza w kwesti sera i oliwek :D

    OdpowiedzUsuń