czwartek, 16 lipca 2009

Ciekawostka dnia: w mojej grupie na kursie (poziom zaawansowany) jest kobieta, która mieszka w Portugalii od 21 (słownie: dwudziestu jeden) lat. Jak to powiedział znajomy: "Ona ma 21 lat doświadczenia, a ty 21 lat życia." Ja uczę się portugalskiego od dwóch lat, a ona mieszka tu od dwudziestu jeden. Coś tu chyba nie gra? :-))

Wczoraj poszłam z Mário do kina zobaczyć "Bruno". To najbardziej popieprzony film, jaki widziałam w życiu. Momentami owszem, był śmieszny, ale głównie jest to idiotyczna, wymuszona, często wręcz niesmaczna amerykańska "komedia". Sceny były tak kretyńskie, że nie wiedziałam, czy się śmiać, czy płakać, ale postanowiłam się śmiać, tak jak reszta (tak na marginesie: Zachwianej i Dorocie na pewno spodobałby się ten film, bo było tam dużo ding ding dong :P). Myślałam, że będę miała w nocy koszmary, ale byłam tak zmęczona, że obyło się bez nich. Wstałam o 8:00 i nie spóźniłam się na zajęcia, a to oznacza, że możliwe jest pojawienie się na Uniwersytecie w przeciągu godziny. To dobra wiadomość. Może się jeszcze przydać.



Kupiłam dziś dwa pasteis de nata, bo wczoraj nie zjadłam ani jednego i muszę nadrobić zaległości.

Poszłam też wczoraj do sklepu FNAC, czyli, mniej więcej, odpowiednika naszego Empiku. Spędziłam tam chyba z godzinę. Boże, miałam ochotę wynieść stamtąd z dziesięć książek co najmniej, plus kilka słowników! Gdyby nie te ceny pewnie dawno bym to zrobiła. Długo stałam przy dziale "Espiritualismo", gdzie znalazłam sporo ciekawych pozycji, na przykład książka o rebithingu, mnóstwo książek o prawie kreacji (w tym "The Secret"), czy powieści James'a Redfield'a i książek Deepak Chopra (wszystkie po portugalsku oczywiście). Jedna tak mnie pochłonęła, że czytałam ją przez 15 minut na stojąco. Ale na szczęście można sobie tam usiąść i poczytać, dokładnie tak, jak w Empiku, więc być może obejdzie się bez kupowania tych dziesięciu pozycji. ;-)

4 komentarze:

  1. Ding ding dong to nie wszystko Sexi :P
    Nie poszłabym na taki dupiaty film, bo sam fakt, że film był zrobiony w Ameryce mnie odpycha + poczytać opis filmu + znając twórczośc tego aktora i na pewno nie zmarnuję 100 minut swojego życia na to. :P
    Dorcia też ma jakieś standardy a co :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Co to ding ding dong? Gunther? :D
    http://www.youtube.com/watch?v=DbYtqAWDF2U

    OdpowiedzUsuń
  3. możesz sobie kupować co dzień po dwa - zawsze jedno za mnie zjeść :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Dorcia: i tak utrzymuję, że lałybyście na tym filmie. :B

    Brandi: LOL, nie, to nie to, ale właściwie klimat podobny... haha!

    Aga: Nie ma problemu. Mogę jeszcze za kogoś zjeść? ;-)

    OdpowiedzUsuń