To niemal przerażające, jak czas szybko leci, gdy dobrze się bawisz. Mam wrażenie, że spędziłam tu parę dni, choć z drugiej strony czasem potrzebuję kilka chwil, by przypomnieć sobie, co wydarzyło się na samym początku, a to chyba dowód na to, że spędziłam tu trochę czasu. To były intensy
wne wakacje, mimo że oprócz miesięcznego kursu niczego nie zaplanowałam. Wydarzyło się mnóstwo, mnóstwo! i mam wrażenie, że w ciągu tych dwóch miesięcy zrobiłam tu więcej niż w ciągu całego roku.

Muszę przyznać, że miałam tu jeden taki moment, samotnie spacerując po Baixa, w którym pomyślałam sobie: co ja tu właściwie robię? I, co gorsza, co ja tu będę robić przez dwa miesiące? Ile można czytać portugalskich gazet i oglądać telewizję? Niespodziewanie więc nadszedł moment paniki, ale też równie szybko odszedł, a kolejne dni miałam po brzegi wypełnione zajęciami i w gruncie rzeczy tak napra

A więc działo się wiele, choć nie opisałam tu każdego spaceru czy wyjścia ze znajomymi, bo nie chodziło o to, by aż tak przywiązywać wagę do szczegółów. Niby pisałam ten blog dla siebie, ale gdy zdałam sobie sprawę ile osób go czyta, nie mogłam pozwolić sobie na to, by was zanudzić każdą chwilą mojego pobytu w Lx.
Czasami łapałam się tu na myśleniu: "Dlaczego ja tu właściwie jestem?" Bo chciałam - to jasne - ale dlaczego? To wprost niewiarygodne jak wiele zależy od przypadku. Czy wiecie w ogóle, z jakiego powodu uczę się portugalskiego? Bo nie znalazłam kursu greckiego. A co by było, gdybym znal

Czasem siedziałam wpatrzona w Rio Tejo - "Jestem w Lizbonie. Udało mi się." - myślałam i uśmiechałam się jak mysz do sera, nie poznając samej siebie. Siebie sprzed dwóch lat, Ani, która nigdy nie wpadłaby na pomysł samotnego wyjazdu na drugi koniec Europy. Ale zmieniamy się. I dobrze. I dobrze, bo warto.
Myślę, że cel został w pełni osiągnięty - bez problemu rozmawiam z Portugalczykami, rozumiem ze słuchu praktycznie wszystko i czytam książki po portugalsku. Ukończyłam kurs zaawansowany w stolicy Portugalii i zdecydowanie mogę już powiedzieć: "Sim,

Nauczyłam się tu więcej, niż mogłabym kiedykolwiek przypuszczać i nie chodzi tu nawet o takie pierdoły jak gotowanie i wszelkie inne zajęcia związane z mieszkaniem "bez mamusi". Najważniejsze jednak jest to, że udało mi się spełnić kolejne marzenie. Spędziłam dwa miesiące w pięknych miejscach, w sympatycznym kraju i z cudownymi ludźmi. Chciałam wrócić do Polski bez saudades, ale to nieuniknione.
Przez ostatnie dni mojego pobytu w Lizbonie próbowałam maksymalnie wykorzystać każdy moment, patrzeć na każdy s

Miło, że tu czasem wpadaliście. Do następnego razu! :-)
Na koniec... Kliknijcie i posłuchajcie tego:
Carlos Paredes - Canção dos Verdes Anos