niedziela, 30 sierpnia 2009

Obrigada, Portugal!

To niemal przerażające, jak czas szybko leci, gdy dobrze się bawisz. Mam wrażenie, że spędziłam tu parę dni, choć z drugiej strony czasem potrzebuję kilka chwil, by przypomnieć sobie, co wydarzyło się na samym początku, a to chyba dowód na to, że spędziłam tu trochę czasu. To były intensywne wakacje, mimo że oprócz miesięcznego kursu niczego nie zaplanowałam. Wydarzyło się mnóstwo, mnóstwo! i mam wrażenie, że w ciągu tych dwóch miesięcy zrobiłam tu więcej niż w ciągu całego roku.

Muszę przyznać, że miałam tu jeden taki moment, samotnie spacerując po Baixa, w którym pomyślałam sobie: co ja tu właściwie robię? I, co gorsza, co ja tu będę robić przez dwa miesiące? Ile można czytać portugalskich gazet i oglądać telewizję? Niespodziewanie więc nadszedł moment paniki, ale też równie szybko odszedł, a kolejne dni miałam po brzegi wypełnione zajęciami i w gruncie rzeczy tak naprawdę nigdy nie miałam czasu przeczytać ani jednej gazety, a telewizję oglądałam, a raczej słuchałam, tylko w trakcie innych czynności, żeby nie tracić cennych minut w Lizbonie (w końcu przyjechałam tu po to, by uczyć się portugalskiego).

A więc działo się wiele, choć nie opisałam tu każdego spaceru czy wyjścia ze znajomymi, bo nie chodziło o to, by aż tak przywiązywać wagę do szczegółów. Niby pisałam ten blog dla siebie, ale gdy zdałam sobie sprawę ile osób go czyta, nie mogłam pozwolić sobie na to, by was zanudzić każdą chwilą mojego pobytu w Lx.

Czasami łapałam się tu na myśleniu: "Dlaczego ja tu właściwie jestem?" Bo chciałam - to jasne - ale dlaczego? To wprost niewiarygodne jak wiele zależy od przypadku. Czy wiecie w ogóle, z jakiego powodu uczę się portugalskiego? Bo nie znalazłam kursu greckiego. A co by było, gdybym znalazła? Czy wracałabym teraz z Thessalonik z książką po grecku na kolanie? Być może.

Czasem siedziałam wpatrzona w Rio Tejo - "Jestem w Lizbonie. Udało mi się." - myślałam i uśmiechałam się jak mysz do sera, nie poznając samej siebie. Siebie sprzed dwóch lat, Ani, która nigdy nie wpadłaby na pomysł samotnego wyjazdu na drugi koniec Europy. Ale zmieniamy się. I dobrze. I dobrze, bo warto.

Myślę, że cel został w pełni osiągnięty - bez problemu rozmawiam z Portugalczykami, rozumiem ze słuchu praktycznie wszystko i czytam książki po portugalsku. Ukończyłam kurs zaawansowany w stolicy Portugalii i zdecydowanie mogę już powiedzieć: "Sim, eu falo português.", a nie tylko "Aprendo." I niech szlag trafi wszystkie podręczniki i ćwiczenia gramatyczne z lukami do wypełniania! Języka uczy się najszybciej i, co najważniejsze, najprzyjemniej, wśród nativos, wśród znajomych, na ulicy, w metrze i w kafejce pijąc cafezinho. Chciałam kupić tu jakieś ćwiczenia, słowniki synonimów i inne cuda PortoEditora, ale zamiast tego z półek Fnac wzięłam dwie grube książki i jestem pewna, że dadzą mi więcej niż przerobienie pięciu podręczników.

Nauczyłam się tu więcej, niż mogłabym kiedykolwiek przypuszczać i nie chodzi tu nawet o takie pierdoły jak gotowanie i wszelkie inne zajęcia związane z mieszkaniem "bez mamusi". Najważniejsze jednak jest to, że udało mi się spełnić kolejne marzenie. Spędziłam dwa miesiące w pięknych miejscach, w sympatycznym kraju i z cudownymi ludźmi. Chciałam wrócić do Polski bez saudades, ale to nieuniknione.

Przez ostatnie dni mojego pobytu w Lizbonie próbowałam maksymalnie wykorzystać każdy moment, patrzeć na każdy szczegół i dokładnie zapamiętać. Chciałam spróbować jeszcze raz ulubionych potraw, próbowałam pożegnać się z ulubionymi miejscami. Ale nie da się, po prostu. Jedynym sposobem na to, by za Lizboną nie tęsknić, jest mieć jej dość. Ale, sinceramente, nie wiem, ile czasu musiałabym tu mieszkać, by nie chcieć wrócić...

Miło, że tu czasem wpadaliście. Do następnego razu! :-)

Na koniec... Kliknijcie i posłuchaj
cie tego:
Carlos Paredes - Canção dos Verdes Anos

11 komentarzy:

  1. Fajnie było czytać blog :) Saudades...

    OdpowiedzUsuń
  2. Lindo O nosso Portugal, estou cá na polonia e gosto mas Portugal é Portugal. Saudades.

    warszawa 4 december.

    OdpowiedzUsuń
  3. Olá.
    Vi o teu blog e gostei muito.
    A minha namorada também é polaca e vive em Portugal actualmente. Ela também tem um blog sobre Portugal:

    http://moja-portugalia.blogspot.com/

    Além disso está a fazer um website sobre eventos culturais na Polónia, tipo motor de pesquisa, em que qualquer pessoa se pode registar e anunciar ou procurar qualquer tipo de evento:

    http://www.kultura.info.pl/

    Ainda está numa fase inicial mas pode ser que aches interessante, ou quem sabe amigos teus na Polónia estejam interessados em colaborar.

    Um beijinho e obrigado

    OdpowiedzUsuń
  4. Podias escrever em portugues :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Zerkalos: Muito fixe, obrigada por teres partilhado os links. :-)

    António: Penso que não, os meus amigos polacos não sabem essa língua bonita. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Sei que já começo a ser chato, mas queria perguntar uma coisa, sabes se há algum restaurante, supermercado ou loja polaca em Lisboa? Ou mesmo em Portugal?

    OdpowiedzUsuń
  7. Infelizmente não conheço. :-( Mas se encontrares, diz alguma coisa por favor, também queria saber!

    OdpowiedzUsuń
  8. Sei que há alguns minimercados russos e ucranianos, onde a minha namorada já encontrou alguns produtos polacos... um é perto da Praça do Chile e outro na Av. do Brasil, em Lisboa.

    OdpowiedzUsuń
  9. you are invited to follow my blog

    OdpowiedzUsuń
  10. Noite polaca em Lisboa na próxima 5ª feira (16 fev) à noite.
    http://www.adufebar.com/portfolio-item/noite-polaca/

    OdpowiedzUsuń